
Rozdział XIII.
Konrad Zuse (1910-1995) samotny pionier komputerów.
Dlaczego się na nim zatrzymałem? Bo niewielu ludzi wie, kim był i jak ogromny miał wpływ na świat, a jego historia to nie tylko triumf – to też alternatywny koszmar dla ludzkości. Dlaczego? Przeczytasz pod koniec rozdziału.
Zaczynał w salonie rodziców, skończył jako ojciec informatyki w Europie. Jego maszyny stały się wzorem dla całej powojennej generacji komputerów na kontynencie.
1. Gdy świat jeszcze liczył na korbkę
Czas akcji: Niemcy, lata 30. i 40. XX wieku.
W czasie, gdy Amerykanie jeszcze marzyli o ENIAC-u, a Brytole szpiegowali przy Colossusie, w Berlinie pewien młody inżynier postanawia zrobić z życia coś więcej niż kolejną tabelkę w Excelu. Konrad Zuse, architekt, inżynier, domowy majsterkowicz, samotnik z poczuciem humoru. Miał dość ręcznych kalkulacji w firmie lotniczej, więc… wymyślił maszynę, która policzy za niego. Na początku nikt go nie słuchał. I całe szczęście.
2. Z1: Komputer z blachy, marzeń i szaleństwa (1936–1938)
Rodzinny salon, metalowe blaszki, dziurkowane taśmy filmowe, przekładnie i mnóstwo wiary. Tak powstał Z1 – pierwszy mechaniczny komputer binarny. Dodaje, odejmuje, mnoży, dzieli, czasem działa, czasem się zacina (bo co to za części z „domowego użytku”?).
3. Z2, Z3: Narodziny programowalnej maszyny i… niezrozumienie epoki
- Z2 (1939): Hybryda mechaniki i elektroniki. Przekaźniki telefoniczne, pierwszy krok do przodu.
- Z3 (1941): Przełom na miarę XXI wieku – pierwszy na świecie działający, programowalny komputer elektromechaniczny. Działa na taśmie perforowanej, rozwiązuje układy równań, robi rzeczy, o których reszta Europy nawet nie śniła.
- Uznano później, że Z3 był maszyną Turinga – spełniał teoretyczne warunki nowoczesnych komputerów.
- Koniec snu: w 1943 r. Z3 zostaje zniszczony podczas nalotu bombowego.
Zuse testuje i naprawia swoje maszyny często… w piżamie, po nocach. Nie miał „pleców” w nazistowskim systemie, a jego prezentacje traktowano jak ciekawostkę, nie narzędzie wojny. Wojsko nie doceniło Z3: dla generałów to była „dziwna szafa z kablami”, materiały szły na samoloty i czołgi. Paradoksalnie to właśnie uratowało świat.

4. Z4: Ucieczka przez Alpy i pierwszy komercyjny komputer Europy
Z4 – ostatni komputer Zusego budowany w czasie wojny. Ratuje go przed bombami, przewożąc przez Alpy do Szwajcarii (nieźle jak na maszynę ważącą kilkaset kilo). W 1950 r. Z4 trafia na politechnikę w Zurychu – pierwszy komputer komercyjny sprzedany w Europie, regularnie używany przez naukowców.
5. Plankalkül – język programowania, zanim to było modne
Zuse nie był tylko hardware’owcem. Wymyśla Plankalkül – pierwszy na świecie język programowania wysokiego poziomu. Można było pisać algorytmy prawie tak jak dziś, tylko że świat nie był na to gotowy. Pomysł doceniono dopiero po latach.
6. Zuse KG – pierwszy cyfrowy biznes Europy
W 1949 r. Zuse zakłada Zuse KG – fabrykę komputerów cyfrowych. Buduje m.in. Z11 (dla geodetów), Z22 (z pamięcią ferrytową!), Z23, Z25. Firma Zusego to zalążek europejskiego przemysłu komputerowego.
7. Po wojnie: cyfrowa rodzina Zusego
Z11 (1955) Pierwszy komputer Zusego na rynek komercyjny. Geodezja, inżynieria, rachunki, szybko, bez błędów, masowo.
Z22 (1958) Pierwszy komputer Zusego z pamięcią ferrytową. Elektroniczny, gotowy na poważną naukę i przemysł.
Z23 (1961) Komputer tranzystorowy, mniejszy, szybszy, bardziej nowoczesny. Trafia na uczelnie, do laboratoriów, nawet do ZSRR.
Ale… co, jeśli historia potoczyłaby się inaczej?
Alternatywna rzeczywistość: Zuse, Heisenberg i niemiecki komputer atomowy.
1938/1939 Berlin, świat na krawędzi
Zespół pod kierownictwem Wernera Heisenberga właśnie dowiedział się, że można rozszczepić atom uranu. Informacja ta ma potencjał zmienić bieg wojny i świata. W rzeczywistości historycznej wszystko poszło powoli i po niemiecku („Ordnung muss sein!”), a projekt atomowy ugrzązł w biurokracji.
Ale… W tej alternatywnej linii czasowej do gabinetu Heisenberga wchodzi młody, zmęczony, zaspany Konrad Zuse, trzymając w rękach plik dziurkowanych taśm i notatnik pełen śrubek i rysunków.
Spotkanie: geniusz spotyka geniusza
Heisenberg, zamiast patrzeć na Zusego jak na dziwaka, robi coś, czego nie zrobił nikt z armii: pyta, – „do czego to służy?”.
Zuse, plącząc się w słowach, tłumaczy: -„To maszyna. Potrafi rozwiązywać układy równań szybciej niż stu ludzi z ołówkami…” Heisenberg widzi natychmiast: obliczenia neutronów, przepływu energii, kaskad reakcji łańcuchowej – bez komputerów to ręczne liczenie przez miesiące. Z Z3 (albo ulepszonym Z4) – godziny.
Efekt domina: narodziny „Projektu Uran-Zuse”
Heisenberg natychmiast powołuje do życia zespół: fizycy, inżynierowie, a w rogu pracowni: Zuse i jego komputer.
Podziemia instytutu Kaiser Wilhelm ożywają. Zamiast samotnego majsterkowania, Zuse dostaje wsparcie: materiały, pieniądze, ludzi. Jego maszyny rosną, nabierają mocy i skali i tak powstaje pruska Dolina Krzemowa. Z4 zostaje zbudowany pięć lat wcześniej niż w naszej rzeczywistości, zautomatyzowane obliczenia rozszczepienia atomu idą pełną parą.

Błyskawiczny postęp: wojna obliczeń
Podczas gdy alianci dalej liczą na tablicach logarytmicznych i w zeszytach, niemiecki zespół korzysta z komputerów Zusego. Symulacje reakcji, projektowanie moderatorów, optymalizacja geometrii reaktorów – wszystko dzieje się szybciej niż w Los Alamos. Heisenberg już w 1942 roku ma pierwsze wyniki, które w rzeczywistości Amerykanie osiągną dopiero w połowie 1944 roku.
Co by było, gdyby Zuse pracował dla Heisenberga?
- Błyskawiczne obliczenia
Zamiast tysięcy godzin liczenia na kartkach, algorytmy Zusego ogarniają neutrony, przepływ energii, kształt rdzenia bomby, wybuchy próbne – szybciej, taniej, bezbłędnie.
Z3 czy Z4 skraca czas rozwoju broni z lat… do miesięcy. - Niemiecka bomba atomowa – realny scenariusz
W tej wersji nie ma technologicznego zastoju, błędnych kalkulacji, zmarnowanego czasu.
Hitler dostaje broń masowej zagłady przed aliantami.
Londyn, Paryż, Moskwa? Potencjalnie zamienione w pył w 1944 roku. - Europa pod żelazną pięścią
Jeden atomowy szantaż wystarczy, żeby alianci (zwłaszcza ZSRR) się cofnęli, a reszta kontynentu pada na kolana.
Hitler dostaje swoją „tysiącletnią Rzeszę”, tym razem na fundamentach matematyki i obliczeń. - Zmiana biegu historii nauki i świata
Zuse, zamiast być symbolem naukowego postępu i wynalazczości, zostaje „architektem zagłady”. Komputery rodzą się w laboratoriach wojskowych, nie na uniwersytetach. Świat po wojnie (jeśli jeszcze jest wojna…) staje się światem bez empatii, pełnym technologii stworzonej do kontroli, nadzoru i destrukcji.
Puenta: science fiction? Nie do końca.
Pamiętajmy, że technologia jest zawsze niewinna, ale to do kogo trafi, decyduje, czy będziemy wklepywać memy, czy wyliczać trajektorie głowic atomowych. I zawsze powinniśmy się cieszyć, kiedy świat przegrywa z własnym lenistwem, a maszyna zostaje w piżamie, a nie w bunkrze.
To właśnie dlatego historia Zusego jest tak ważna: szczęśliwy przypadek (głupota armii, brak znajomości, niepozorny ekscentryk w piżamie) sprawił, że jego wynalazki nie wpadły w ręce Hitlera. Gdyby było inaczej, Europa mogłaby dziś wyglądać jak ponure tło z powieści Philipa K. Dicka.
W świecie, gdzie każda genialna maszyna może zostać bronią, najbardziej przełomowe są te wynalazki, które powstały z czystej nudy i frustracji. Dzięki ci, Konrad. Dzięki twojej piżamie mamy dzisiaj świat nieco mniej straszny, a o wiele bardziej skomputeryzowany.”
