
Rozdział XVIII.
2025 – Cyfrowa Ewangelia:
Era Maszyn, Lodówek z Duszą i Apokalipsa Papieru
Minęło ledwie kilkanaście lat, a świat, w którym informatyk był „dziwakiem od kabli”, zamienił się w planetę, gdzie twoja pralka rozmawia z zegarkiem, a lodówka wie o tobie więcej niż własna matka. Witaj w czasach, gdzie „nowoczesność” to nie komputer na biurku, to cyfrowa mgła, która wchodzi do twojej kieszeni, sypialni i nie daj Boże do twojej głowy.
1. Sztuczna inteligencja, czyli maszyna wie, kiedy masz depresję

AI, uczenie maszynowe, sieci neuronowe, Big Data, jeszcze wczoraj to były zaklęcia z książki Asimova,
dziś to Siri, Alexa, Google Assistant i ChatGPT, który podpowiada ci, jak napisać CV, albo, jeszcze lepiej, jak odpisać szefowi, żeby nie stracić pracy i godności naraz.
Zalety:
– AI podpowie, co jeść, z kim się umówić, kiedy zasnąć, kiedy się bać.
– Przewidzi twój dołek szybciej niż ty.
– Liczy, kiedy masz okres, zanim twoje hormony zorientują się, że coś nie gra.
Wady:
– Twój głos, twój obraz, twoje dane: wszystko jest już czyjeś, zwykle Google’a albo firmy zarejestrowanej na Kajmanach.
2. Internet rzeczy (IoT), świat, w którym klamka sama dzwoni do serwisu

Lodówka zamawia mleko, zanim się skończy. Zegarek liczy ci tętno i po cichu wysyła raport do ubezpieczyciela (bo trzecie piwo to już „ryzyko inwestycyjne”). Samochód aktualizuje się w nocy, żeby rano… zawieźć cię na objazd, bo na Google Maps jest promocja kawy w innym mieście.
Zalety:
– W końcu nie musisz myśleć. Jak coś się zepsuje, sama naprawa kosztuje więcej niż lodówka.
Wady:
– Każdy przedmiot w domu może być szpiegiem (nawet żelazko z Wi-Fi).
– Przyszłość: wojna tosterów o światowy pokój.
3. Blockchain, kryptowaluty, cyberbezpieczeństwo,
gra w trzy karty na globalnym bazarze

Kto nie miał swojego „portfela na krypto”, ten nie żył w XXI wieku. Blockchain obiecywał wolność, a skończyło się na tym, że ktoś ukradł ci Bitcoina przez phishing. Cyberbezpieczeństwo to nowa religia, wszyscy wierzą, że są bezpieczni, bo mają hasło: „Boruta123”.
4. VR/AR, druk 3D, wszystko na niby, wszystko z plastiku

Rzeczywistość wirtualna i rozszerzona (VR/AR) miały dać ci nowe światy, skończyło się na tym, że dzieci biegają z goglami i szukają Pokemonów po cmentarzu. Druk 3D miał dać ci nowe serce, na razie możesz sobie wydrukować spinacz do biura albo protezę palca dla Barbie.
6. Ekspansja cyfrowych gigantów: Google, Amazon, Apple, Facebook, Microsoft

Zbiorowa piątka jeźdźców cyfrowej apokalipsy, mają twoje dane, twoje życie, twoje marzenia i jak dobrze pójdzie twoją kasę.
W zamian dostajesz: smartfona, paczkę na drugi dzień, lajki na Facebooku, nową ikonkę w telefonie i klauzulę w regulaminie, że już zawsze będą wiedzieć, ile razy byłeś dziś w toalecie.
7. Cyfrowa transformacja: edukacji, pracy, zdrowia, administracji

Dzieci uczą się zdalnie, lekarz leczy przez Zooma, urząd obsługuje cię przez internet, a psychoterapeuta przepisuje tabletki przez czat.
Zalety:
– Mniej kontaktu z ludźmi, więcej z maszyną, czyli mniej okazji do bójki w kolejce.
Wady:
– Jak padnie prąd, wracamy do epoki Banacha, kredy i serwetki w kawiarni Szkockiej.
Superkomputery XXI wieku
potwory, których nie wciśniesz pod biurko
1. Co to w ogóle jest superkomputer?
To nie jest „pecet gamingowy” z Allegro za 9 koła. Superkomputer to maszyna potężniejsza niż cała twoja dzielnica po świętach, stworzona do żucia tabelek, modelowania klimatu, łamania szyfrów i… szukania sensu w długich wywodach profesora od matematyki. Mówimy tu o maszynach, które mają tysiące (a czasem miliony!) procesorów i pamięć większą niż cały polski ZUS.
2. Kto ma największego? (Komputera, rzecz jasna)
Frontier (USA) – numer 1 na świecie

- Lokalizacja: Oak Ridge National Laboratory, Tennessee, USA
- Moc: ponad 1,1 eksaflopa (czyli biliard operacji na sekundę – spróbuj to sobie wyobrazić, a i tak ci się nie uda)
- Co robi: Modeluje zderzenia atomów, zmiany klimatyczne, symuluje DNA, trenuje AI, czasem gra w Minecrafta dla testu (żart… chyba)
- Skala: Cała sala serwerów, kilometr kabli, własna elektrownia i zespół informatyków, którzy nie śpią od dekady
Fugaku (Japonia) – samuraj wśród potworów

- Lokalizacja: RIKEN Center for Computational Science, Kobe, Japonia
- Moc: ok. 0,5 eksaflopa
- Specjalność: Badania nad lekami, prognozy pogody, pandemia COVID-19, genetyka
- Kultura pracy: Japońska precyzja – nawet wentylatory chodzą tu w rytm haiku
LUMI (Finlandia/UE) – skandynawski zimny gigant

- Lokalizacja: Kajaani, Finlandia
- Moc: ponad 0,3 eksaflopa (ciągle rośnie)
- Zastosowania: Klimat, nauki przyrodnicze, Big Data dla całej Unii Europejskiej
- Zasilanie: Wyłącznie zielona energia – maszyna na prąd z rzek i śniegu
Sunway TaihuLight – Chiny

- Każdy z nich liczy w petaflopach (czyli milionach miliardów operacji na sekundę) – reszta świata próbuje dogonić USA i Japonię, Chiny wchodzą z kopyta.
- Sierra i Summit: Do symulacji atomówek, pogody i (oficjalnie) „zaawansowanych algorytmów pokojowych”
- Sunway i Tianhe: Badania naukowe, sztuczna inteligencja, niewykluczone że trochę hakerskiej partyzantki
3. Jak wygląda praca superkomputera?
Wyobraź sobie halę sportową, w której nie słychać meczu, tylko jednostajny szum wentylatorów i migotanie światełek na setkach szaf. Temperatura taka, że można by upiec kiełbasę. Zamiast informatyków w swetrach – ekipa techników, inżynierów i ludzi od sprzątania kabli (tak, to realny etat). Maszyny te pracują 24/7, codziennie żrą tyle prądu, co małe miasteczko, a jedna awaria może spowodować, że cały model klimatu świata trzeba liczyć od nowa.
4. Do czego są potrzebne te monstra?
- Prognozowanie pogody i katastrof (na serio, nie tylko „czy jutro pada”)
- Badania medyczne, modelowanie pandemii, projektowanie leków
- Symulacje zderzeń cząstek i eksplozji jądrowych (oficjalnie „dla nauki”)
- Treningi sztucznej inteligencji – to właśnie tu rodzi się Skynet i boty, które będą za ciebie pisać maile do szefa
- Kryptografia, bezpieczeństwo, szybkie łamanie tego, co miało być nie do złamania
- Modelowanie całych wszechświatów – bo czemu nie?
5. Co dalej? Eksaflop to dopiero początek
Wyścig trwa – USA, Chiny, Japonia i Unia Europejska pompują miliardy, żeby mieć „największego i najszybszego”.
Następny przystanek: komputer kwantowy – czyli taki, który nie tylko liczy szybciej, ale potrafi być w kilku stanach naraz, zupełnie jak podatnik PIT w kwietniu.

Plotki głoszą, że superkomputer przyszłości będzie nie w jednym miejscu, ale rozproszony po całym świecie – a ty, scrollując fejsa na kiblu, nawet się nie zorientujesz, że uczestniczysz w eksperymencie obliczeniowym.
Komputery kwantowe, AI i przeklęty problem z danymi

Komputer kwantowy sam z siebie nie robi cudów, potrzebuje AI, żeby sensownie przetwarzać, optymalizować i tłumaczyć zadania na swój „kwantowy język”. Bez sztucznej inteligencji obsługa tych maszyn byłaby jak pilotowanie promu kosmicznego z instrukcją po łacinie.
Koszt i czas?
Prototyp komputera kwantowego to dziesiątki lub setki milionów dolarów i laboratorium chłodzone prawie do zera absolutnego. Największy problem: wprowadzanie danych, najpierw trzeba je przygotować i przetłumaczyć na operacje kubitowe (często właśnie z pomocą AI). Efekt? Samo załadowanie danych trwa dłużej niż późniejsze liczenie i to jest największa bariera rozwoju tej technologii.
W skrócie:
Komputer kwantowy z AI to duet marzeń, ale zanim ci coś policzy, musisz najpierw nauczyć go mówić w swoim języku, a potem cierpliwie czekać, aż nie wyparuje ci pół budżetu na prąd.
Puenta: Amen 2025
Nadeszły czasy, kiedy nie wiadomo już, czy maszyna śni o elektrycznych owcach, czy tylko o twoim PIN-ie.
Papier umiera, dusze przechodzą do chmury, a apokalipsa wciąż przesuwa się o jedno „update” do przodu.
Człowiek XXI wieku – wersja 2025:
– Pamięć zewnętrzna: Google.
– Sumienie: regulamin Facebooka.
– Poczucie własnej wartości: liczba lajków.
– Poziom intymności: zależny od ustawień prywatności na Amazonie.
Jeśli boisz się, że „maszyny przejmą świat”, spokojnie, w twoim imieniu już to zrobiły.
Wyłącz telefon. Zrób sobie herbatę. Pogadaj z człowiekiem, zanim lodówka zapisze waszą rozmowę w chmurze.
