5.🧝🏻‍♂️ Hera

Imię, które wymawia się szeptem, jeśli ma się coś na sumieniu, i z modlitwą, jeśli ma się rozum. Nie znosi głupoty, nie toleruje konkurencji i nigdy, przenigdy nie przegrywa, nawet jeśli wygrywa tylko na złość mężowi.

Patronka małżeństw, ale w praktyce szefowa podejrzliwości, przewodnicząca komisji śledczej ds. cudzych pościeli, i autorytet w dziedzinie furii o promieniu rażenia liczonym w parsekach.

Jej talent to wyczuwanie zdrady Zeusa szybciej niż Hermes doniesie plotkę.
— Gdy Zeus zdejmuje chmurę, Hera już wie.
— Gdy Zeus się uśmiecha do nimfy, Hera słyszy alarm na całym niebie.
— Gdy Zeus zmienia postać, Hera zmienia strategię zemsty.
— Gdy Zeus udaje, że idzie po gazetę, Hera już zamienia winowajczynię w sosnę, albo deszcz much.

Kiedy Hera mówi, że coś wie, to znaczy, że nie tylko wie, ale już napisała scenariusz zemsty, podzieliła role i zaplanowała reprymendę na kilka sezonów do przodu.

Nie potrzebuje agencji detektywistycznej ani śledczych, nie potrzebuje nawet wysyłać maili z pytaniem: „Gdzie byłeś w nocy, Zeusie?” Wystarczy jej jedno spojrzenie i już połowa Olimpu wie, że zbliża się burza.

Scena domowa na Olimpie, po której Zeus nie tylko ucieka do garażu, ale przez kolejne tysiąclecie boi się odezwać bez pozwolenia.

Sala tronowa. Hera siedzi z miną lodowatej królowej. Zeus wchodzi, udając, że nic się nie stało. Po kątach chowają się Hermes i Apollo. Dionizos już zajął miejsce przy barku.

HERA (bez emocji, głosem stalowym jak meteoryt):
-Zeusie, czy możesz mi wytłumaczyć, dlaczego znowu na niebie było widać dwie tęcze, a jedna z nich miała… kopyta?

ZEUS (kręci się nerwowo):
Kochanie, muszę sprawdzić pioruny w magazynie, może jakaś burza nadchodzi…

HERA (przerywając):
-Nie zbaczaj z tematu. Pytam o tęcze, kopyta i tę twoją nową… jak jej tam?
Io? Bo jeśli dobrze czuję, a czuję bardzo dobrze, znowu zamieniłeś się w coś, co nie ma nawet porządnego futra, żeby tylko przewietrzyć swoje libido.

ZEUS:
To nie tak, Hera… To była ważna misja dyplomatyczna. Trzeba było uratować krowę.

HERA (mruży oczy, ton głosu grozi trzęsieniem Olimpu):
-Oczywiście. A Ganimedes to też była misja dyplomatyczna?
Łabędź – delegacja pokojowa? Złoty deszcz – wsparcie dla rolnictwa?
A ta cała Europa – dofinansowanie hodowli byków?

ZEUS (cofa się w stronę drzwi):
Ty wiesz, kochanie, że ja zawsze tylko dla dobra wszechświata…

HERA (przerywa, głos podniesiony):
-Jeśli jeszcze raz usłyszę o „dobru wszechświata”, zamienię cię w pantofelka i wystawię do wiatru na Mount Everest! Wiesz, gdzie jest twoje miejsce? W garażu! I radzę ci tam iść, zanim zamienię twoją amforę z ambrozją w rozpałkę.

ZEUS (prawie biegnie, już zza drzwi):
-Idę! Idę! Sprawdzę jeszcze stan błyskawic! Kocham Cię, Hera!

HERA (do Dionizosa, chłodno):
-Polej.

DIONIZOS:
-Z przyjemnością.
Kto następny do opieprzu?

Kurtyna. Hermes notuje nową wersję mitu, Afrodyta puszcza oko, reszta bogów stawia na Zeusa w zakładach, ile dni wytrzyma w garażu.


Zeus i Hera. Olimpijska Rodzina z Wyjebką

Zeus: 
Szef wszystkich szefów, ale nie potrafi zapanować nad własnym rozporkiem. Największy Bóg, najmniejsza samokontrola. Codziennie nowa kochanka, każda nimfa, boginka, dziewica, koza, chmura i przypadkowa kura mogą być przeznaczeniem. Przysięga wierność, ale już w następnym wersie bajdurzy o tym, jak „to się samo stało”.

Hera:
Oficjalnie żona, królowa nieba, patronka małżeństw. Prywatnie, najbardziej zawistna, pamiętliwa i genialnie mściwa osoba na całym Olimpie. Nie przechodzi do porządku dziennego nad żadną zdradą. Za każdym razem planuje akcję odwetową. Przeklina kochanki, zmienia je w krowy, czaple, szarańczę i wymyśla zemsty, przy których polskie rozwody wyglądają jak niedzielny rosół. Bo Hera nie jest tylko żoną Zeusa. Jest tą częścią świata, która nie pozwala, by mężczyzna czuł się bezkarnie boski.

Atmosfera domowa:
Kłótnie, krzyki, trzaskanie piorunami, dramaty na każdą pogodę i dla każdego pokolenia. Gdy Zeus wraca rano z „narady”, Hera już wie, co się działo, ale czeka na właściwy moment, żeby rzucić ironiczny komentarz albo zaczarować połowę miasta w kruki.

Giganci zrodzeni z Gai, karmieni nienawiścią do Zeusa i Olimpu, byli bardziej dzicy niż dzicy. Porphyrion był ich liderem. Ogromny, wściekły, z typem osobowości „mózg w mięśniach”. W samym środku bitwy Gigantomachi… pomyślał, że zgwałci Herę, bo jest duży. Krzyknął: „Okej, zniszczmy bogów… ale najpierw rżnijmy królową niebios.” Zeus wkurwił się tak bardzo, że trafił go piorunem w jaja. Dosłownie: grom w krocze. Herakles dobił strzałą w serce. Porphyrion padł, zanim zdążył powiedzieć „to nieporozumienie.”

Dzieci:
Każde z inną, każde bardziej popaprane i neurotyczne od poprzedniego. Psycholog rodzinny nawet nie podejmuje się terapii tej ekipy, bo wie, że tu nie ma ratunku, a Hermes i tak wszystko rozgada.

Ulubiona rozrywka:
Zeus: Przebieranie się za zwierzęta i uwodzenie naiwnych.
Hera: Planowanie zemsty na wszystkich, którzy spojrzą na Zeusa z nieodpowiednim błyskiem w oku.

Olimpijski stół wigilijny:
Zeus: -„Przepraszam, spóźniłem się, byłem z Herą… tzn. u Hezjoda… tzn. z nikim…”
Hera: – „Wytrę cię z mitu, jeśli jeszcze raz spojrzysz na tę chmurę z pożądaniem”.
Dionizos dolewa wina, Ares już czeka na bójkę, Hermes podkrada kanapki, a Afrodyta przewraca oczami i mówi, „tu i tak nikt tu nie rozumie miłości”.