
Rozdział VI.
Wędrówka mormonów do Nauvoo
Cała mormońska historia to niekończący się exodus, niemal jak z Biblii — tylko zamiast pustyni mają bagna, prerie i amerykańskich „sąsiadów z widłami”.
Mormoni byli wypędzani z każdego miejsca, gdzie próbowali się osiedlić — bo byli zbyt inni, zbyt szybcy, zbyt zorganizowani i zbyt niepokorni dla sąsiadów.
Ich los to niekończący się marsz od bagna do bagna, przez stany i rzeki, aż w końcu dotarli tam, gdzie nikogo już nie było (Utah pustynia).
Każdy etap tej tułaczki to kolejny rozdział w historii walki o przetrwanie i „nową Ziemię Obiecaną”.
1. Początki: Nowy Jork, Ohio, Missouri
Zaczęli w stanie Nowy Jork (Palmyra, Fayette) — tam założyli pierwszy kościół w 1830.
Szybko zostali niezbyt mile widziani (czytaj: szykany, plotki, kłopoty finansowe), więc ruszyli do Kirtland (niedaleko Cleveland) w Ohio. W latach 1831–1838 Kirtland był absolutnym centrum życia mormońskiego.
Tu powstała pierwsza wielka świątynia LDS (Kirtland Temple – stoi do dziś, jako muzeum i miejsce pielgrzymek!).
Joseph Smith miał tu „objawienia”, tu rodziła się logistyka, korporacja i… pierwsze finansowe skandale mormońskie (upadek „banku mormońskiego” był początkiem końca tej epoki).
Początek 1838:
Sytuacja robi się nie do wytrzymania — skandale finansowe, groźby, nawet próby zamachu na Smitha.
Na początku 1838 r. Joseph Smith i reszta przywódców uciekają z Kirtland do Missouri (wtedy to już była organizowana „wielka przeprowadzka”).
2. Missouri – „Ziemia Obiecana”
Smith ogłasza, że prawdziwa „Nowa Jerozolima” ma powstać w Missouri (hrabstwo Jackson). Mormoni masowo przenoszą się do Missouri — i tam zaczynają się poważne konflikty:
Zwykli osadnicy nie ufają „dziwacznej sekcie”, bo mormoni szybko się bogacą, są zorganizowani, głoszą równość ras i „wywłaszczają” miejscowych.
Dochodzi do krwawych zamieszek, wzajemnych pogromów i nienawiści.
Gubernator Missouri 27 października 1838 wydaje słynny Extermination Order :
„Mormoni mają być wydaleni lub zabici”
To jedyny taki rozkaz w historii USA (de facto legalizował polowanie na mormonów jak na zwierzęta!).
3. Ucieczka do Illinois – rodzi się Nauvoo
Ledwo uchodząc z życiem, tysiące mormonów przeprawia się przez Missisipi do Illinois. Tam władze witają ich początkowo z otwartymi ramionami (czytaj: widzą okazję do zaludnienia bagien, poprawy gospodarki). Smith kupuje ziemię nad rzeką — powstaje Nauvoo: budują miasto, mormońską Jerozolimę, Las Vegas i Twin Peaks w jednym!
Nauvoo
Nauvoo to miasteczko w stanie Illinois, które w latach 1839–1846 stało się najważniejszym ośrodkiem ruchu mormońskiego na świecie.
Po wygnaniu z Missouri (gdzie mormoni zostali uznani za „element wywrotowy”,
w 1839 r. kupili ziemię nad rzeką Mississippi, w miejscu starej, zdechłej osady Commerce.
Smith nadał nową, „biblijną” nazwę: Nauvoo (z hebrajskiego: „piękny, wspaniały” – bo mormoni lubią wszystko nazywać po swojemu).
Mormoni rozwinęli miasteczko błyskawicznie:
– budowa dróg, mostów, kościołów, warsztatów,
– szybka urbanizacja,
– w szczycie liczyło prawie 12 000 mieszkańców – więcej niż Chicago w tamtym czasie!
Zbudowali ogromną świątynię (Nauvoo Temple) – symbol ich potęgi i niezależności.
Stworzyli własny system sądownictwa i administracji – byli niemal niezależnym państewkiem.
Smith był nie tylko „prorokiem”, ale burmistrzem, generałem lokalnej milicji, a według niektórych… królem teokratycznego państewka.
Miał władzę, pieniądze, setki wyznawców, własną gazetę, nawet kawałek armii.
Zaczyna się wtrącać się w lokalną politykę, w tym nawet zgłasza własną kandydaturę na prezydenta USA (serio!)
—-
W 1844 Smith rozkazał zniszczyć drukarnię krytykującej go gazety „Nauvoo Expositor” – to była ostatnia kropla.
Został aresztowany razem z bratem Hyrumem i osadzony w Carthage Jail (niedaleko Nauvoo).
Lincz
27 czerwca 1844 do więzienia wtargnął uzbrojony tłum (ok. 200 ludzi),
Joseph i jego brat bronili się – Smith miał przy sobie pistolet, oddał kilka strzałów (zabijając jednego lub dwóch napastników – wersje są różne).
Tłum go zastrzelił, ciało wypadło przez okno drugiego piętra.
Mormoni uznają Smitha za męczennika za wiarę.
Sceptycy mówią: „To był klasyczny amerykański lincz na samozwańczym proroku z własną armią i haremem”.
Joseph Smith zginął z rąk tłumu.
Jego śmierć rozbiła ruch mormoński — część wyznawców poszła za Brighamem Youngiem do Utah, część stworzyła własne odłamy.
„Mormonizm” to wiele kościołów: główny LDS w Utah, ale też RLDS (dziś „Community of Christ”), FLDS (fundamentaliści od poligamii) i jeszcze kilku pomniejszych szaleńców z własnymi wersjami Księgi Mormona.
Ironia historii?
Smith chciał być Mojżeszem Ameryki — a skończył jak szef mafii religijnej: zastrzelony przez rozjuszony tłum, w cieniu rewolwerowej sprawiedliwości Dzikiego Zachodu.
Exodus do Utah
Po śmierci Smitha (1844), pod wodzą Brighama Younga, mormoni muszą uciekać. Przeprawiają się przez Missisipi zimą, idą przez Iowę, Nebraskę, prerie i pustkowia, aż wreszcie w 1847 docierają do Wielkiego Jeziora Słonego (Salt Lake Valley, dzisiejsze Utah).
Tam dopiero powstaje ich „trwałe” królestwo — Salt Lake City, „Ziemia Obiecana” amerykańskiej wersji.
Salt Lake City
Ostatnia stacja tej amerykańskiej pielgrzymki:
Salt Lake City – mormońska Jerozolima, stolica „Świętych Dni Ostatnich”, sen Brighama Younga, koszmar dla każdego, kto lubi kawę i piwo.
1. Wielki Exodus – 1846–1847
Po zabiciu Josepha Smitha i pogromie w Illinois, mormoni pod wodzą Brighama Younga ruszyli na zachód.
Przemierzyli setki mil przez prerie, góry i pustynie, prowadząc karawany, rodziny, dobytek i – jak na wybrańców przystało – własnych starców, dzieci i krowy.
2. „To jest miejsce”
Latem 1847 Brigham Young wskazuje palcem na pustynną dolinę nad Wielkim Jeziorem Słonym (Great Salt Lake) i mówi słynne:
„This is the place” – tu, na tej pustyni, budujemy nową Ziemię Obiecaną.
„Nie bójcie się przyszłości, ona już tu była”
Dlaczego akurat tam?
– Było daleko od wszystkiego: Meksyk, USA, Indianie, pustynia. Nikt ich nie chciał, więc lepiej już się nie dało.
3. Budowa miasta i państwa
Zbudowali system irygacyjny, miasta, świątynie, własną infrastrukturę – z niczego, dosłownie na piachu i błocie.
Salt Lake City szybko stało się centrum nowego „królestwa Deseret” – de facto teokratycznego państewka rządzonego przez Kościół.
Powstała monumentalna Salt Lake Temple (świątynia), która do dziś jest najważniejszym symbolem LDS.
4. Specyfika miejsca
Salt Lake City rosło na zasadach totalnej mormońskiej organizacji:
ulice jak w szachownicy, centralny plac świątynny, wszędzie zakaz alkoholu i kawy (dzisiaj to się trochę zmieniło, ale nadal nie jest to Las Vegas… chyba że do śpiewu hymnów).
5. Przybywały kolejne fale
Mormoni zapraszali swoich (misjonarze, konwertyci z Europy, nawet Polacy się tam znaleźli). Rozwijali rolnictwo, przemysł, infrastrukturę.
Starali się być samowystarczalni, aż w końcu…
USA przyłączyło Utah jako stan,
Rząd federalny zaczął zwalczać poligamię,
Kościół musiał się „ucywilizować” (czytaj: porzucić haremy i zacząć płacić podatki).
Dziś:
Salt Lake City to metropolia z mormońskim sercem – siedziba Kościoła LDS, centrum genealogiczne świata, raj dla nudnych turystów i piekło dla browarników.
Miasto żyje z turystyki (świątynia, centrum historii mormońskiej), sportu (Zimowe Igrzyska 2002!), tech biznesu („Silicon Slopes” – mormoński odpowiednik Doliny Krzemowej) i… kawy (na złość ortodoksom).
Salt Lake City to spełniony amerykański sen o własnej Ziemi Obiecanej, założony na pustyni przez wypędzonych ze wszystkich możliwych stanów.
Mormoni zbudowali tam wszystko od zera – własny mit, własne państwo, własną gospodarkę i własny, niepowtarzalny klimat.
Dla Kościoła LDS – centrum świata. Dla sceptyka – dowód, że jak się naprawdę uprzesz, to nawet pustynia zamieni się w stolicę.
Salt Lake City? To nie jest happy end. To jest wersja amerykańska: jak już przegrasz wszystko, zacznij grać na pustyni.”
