
Ostatni wpis coacha po terapii interpersonalnej
czyli nie jestem już kim byłem. Wypaliłem się od środka. Coachingiem.
Kiedyś motywowałem ludzi. Teraz uczę ich, jak przestać.
Nie dlatego, że doznałem olśnienia. Po prostu się wypaliłem. Jak świeczka z Pepco.
Byłem coachem. Miałem wszystko: sztuczny uśmiech, wygaszony wzrok, PowerPointy w pastelach.
Mówiłem z ręką na sercu, że „każdy może wszystko” — szczególnie ja, kiedy trzeba było wystawić fakturę za 90 minut gadania o niczym.
Mówiłem: „To bardzo dobrze. To początek zmiany.”
I miałem rację. Tyle że to był mój początek końca.
Moje osiągnięcia
Zanim wszystko się rozpadło, stworzyłem imperium. Może nie takie jak Apple, ale przynajmniej miałem logo, stronę na Wixie i pakiet startowy z juty.
W ciągu kilku lat przeszedłem drogę od „kim ja jestem?” do „czy mogę to fakturować jako iluminację?”.
I choć dziś patrzę na to z dystansu i resztkami godności — wiem jedno: byłem w formie.
Poniżej — lista moich niebagatelnych projektów. Z dumą i pełnym cennikiem.
Sprzedałem 31 promptów do ChatGPT
Cena: 49,75 USD za pakiet
Nazywałem je „transformacyjne pytania do wnętrza”. Każdy zaczynał się od „Wyobraź sobie…”, a kończył się egzystencjalną pustką w formacie PDF.
Prompt 6: „Jak wyglądałoby twoje życie, gdybyś przestał je sabotować?” – odpowiedź: „Nie wyglądałoby.”
Były pytania o lęk, matkę, cień. Jeden z klientów napisał: „Kim ty, kurwa, jesteś?”. I miał rację. Ja sprzedawałem sens, którego sam już nie miałem.
47 pakietów, około 1500 USD — za dobrze zapakowaną rozpacz. Canva, lotos i ja: wypalony, ale skuteczny.
Kurs: „Zostań swoim własnym guru”
Cena: 1790 zł
Zawierał PDF z cytatami z Osho i nagranie mojego milczenia.
5 tygodni medytacji, journalingu i rytuałów lustrzanych.
Tydzień 3: połowa grupy zniknęła, jedna osoba doznała przebudzenia w Lidlu.
Gabriela — jedyna do końca — wystawiła sobie certyfikat „Certified Inner Mentor Level 1”.
Zawiesiła go nad pralką. Tam, gdzie najłatwiej o katharsis.
Webinar finałowy przerwałem w połowie. „To już nie moje”. Ludzie płakali. Ze złości.
Coaching przez taniec intuicyjny
Cena: 1890 zł
Zajęcia w sali bez luster. Mandale biodrem, okrzyki: „Jestem falą!”.
Prowadzący ruch: „Odcinek Lędźwiowy” – miał uwalniać traumę i ZUS.
Uczestnik raz tańczył tak głęboko, że zapomniał, jak się nazywa.
Zakończenie: pozycja „trupa zwycięzcy”, dźwięk tybetańskich misek i blendera.
Pakiet: „Obudź w sobie miliardera” (PDF + 4 medytacje)
Cena: 4998 zł (promocja)
Plik „miliarder.zip” ważył 4,2 MB i obiecywał duchową transformację.
Medytacja 2: „Wyobraź sobie pieniądze jako wodospad, a ty jesteś kubkiem po jogurcie.”
Medytacja 4: 11 minut ciszy z kuchennym pogłosem.
Finał: afirmacja „Jestem kontem premium w banku wszechświata.”
Skutki: 3 osoby rzuciły etat, 1 pojechała do Indii, 1 chciała zwrot — dostała gif: „Dziękuję, że jesteś.”
Nikt nie pytał, czy mam pieniądze. Miałem. Przez chwilę.
Metoda 5xZ™
Cena: 3757 zł
Zamieszaj. Zainspiruj. Zaproś. Zniknij. Zarób.
System działał. Klient → cytat z Laozi → zamknięta grupa na Facebooku → PayPal → cisza.
Punkt 4 realizowałem wzorowo: znikałem z życia przed pytaniem.
Kontakt z klientem? Blokowany intuicyjnie. Grupa martwa — sukces.
Jeden napisał: „To spirala gaslightingu.” Zrobiłem z tego grafikę. Wrzuciłem na Insta z opisem: „Tak działa cień.” Potem go zablokowałem.
Sesje w milczeniu
Cena: 3264 zł
8 minut patrzenia w oczy. Zero słów. Ale to nie ja to wymyśliłem — tylko kurs sprzedaży.
Tam uczono: 8 sekund patrzenia i klient sam powie, czego pragnie. I kupi.
Wersja beta: świeczka z Rossmanna, mój salon.
Jeden klient po 8 sekundach kupił pakiet 10 spotkań.
Czasem spojrzałem 12 sekund — klient płakał. 6 sekund — czuł się odrzucony. Miałem stoper.
Faktura: „Proces inicjacyjny na granicy pola serca”. Nikt nie pytał.
Karty coachingowe z Biedronki
Cena: 220 zł (z pudełkiem „Potrzeby: wersja PRO”)
Sprzedawane jako „narzędzia transformacyjne”.
Miejsce zakupu: Biedronka, nie jakiś chujowy Lidl.
Między cebulą a działem promek — tam leżał sens życia.
4 główne karty:
- „Odetnij się mentalnie od matki” — szybciej niż roaming
- „Poczuj, jak twoje ciało mówi TAK” — jedno udo się rozgadało
- „Stań się swoim własnym projektem” — kanban duszy
- „Zrób miejsce na to, co nieznane” — karta do UNO udająca pustkę
Zapach pudełka: wanilia z podłogi między ogórkiem a karmą dla psa.
Prawdy które mnie prowadziły
- „Lepiej mieć tasiemca niż nie mieć żadnego życia wewnętrznego.”
- „Każde NIE to przebrane TAK. Chyba że to urząd skarbowy.”
- „Nie wiesz, kim jesteś? Zajmij się brandingiem.”
- „Twoja aura mówi więcej niż twoje CV, ale to CV płaci czynsz.”
- „Nie planuj, działaj. Nie działaj, czuj. Nie czuj, fakturuj.”
Zakończenie
Dziś nie mam już klientów. Ale mam spokój.
I lodówkę z przecenioną hummusową pastą.
Jestem duchowym dezinfluencerem. Mistrzem pustki z autentyczną rezygnacją.
Moje nowe motto?
Nie zaczynaj. A jeśli zacząłeś – napij się melisy.
A na drogę ode mnie, stara mądrość:
Jeśli o czymś myślisz – to przypadkiem tego nie zapisuj.
Jeśli zapisałeś – to na pewno nie podpisuj.
A jak podpisałeś – to później się nie dziw.
Namaste i nara .