
14. Pożądanie i kara.
🐂 Minotaur
Zacznijmy od chorego początku: Król Minos prosi Posejdona o byka, żeby złożyć go w ofierze. Dostaje boskiego byka, biały, olśniewający, ale Minos postanawia go zatrzymać dla siebie. Posejdon się wkurwia i karze Pasifae żonie Minosa, żeby… zakochała się w tym byku (serio). Pasifae nie tylko się zakochuje, ale z pomocą Dedala (wrócimy do niego), buduje drewnianą krowę, w którą wchodzi. Boski byk ją posuwa. Z tej zoofilskiej miłości rodzi się: Minotaur. Pół byk, pół człowiek. Głowa zwierzęcia, ciało człowieka. I od razu wiadomo, że nie ma dla niego miejsca na świecie. Król Minos kazał Ateńczykom co roku wysyłać młodzież na pożarcie przez tego potwora.
🐀 Tezeusz
Był takim greckim Jamesem Bondem. Zrodzony z podejrzanie boskiego ojca (Zeus, może Posejdon, nikt do dziś nie ma pewności). Od małego wiedział, że jest kimś wyjątkowym. Kiedy dorósł, odsunął kamień, pod którym jego ojciec zostawił mu miecz i sandały, i ruszył w świat. Po drodze ubił bandę bandziorów, z których każdy był bardziej pomysłowy niż poprzedni; jeden rozciągał ludzi na łóżku, drugi przycinał ich do rozmiaru, trzeci mył nogi w rzece i topił klientów. Tezeusz rozwiązał te problemy w klasycznym stylu greckiego bohatera: odpłacił im tym samym.
Najbardziej znany jednak jest z historii z Minotaurem. Tezeusz, jak każdy ambitny młody facet z kompleksami po bogach w rodzinie, zgłosił się do pożarcia przez potwora na ochotnika. Na miejscu poznał Ariadnę, córkę Minosa, która wpadła po uszy w przystojnego przybysza. Dała mu kłębek nici, dzięki któremu mógł odnaleźć drogę z labiryntu po zabiciu Minotaura. Pomysł był genialny, a wykonanie, jak zwykle u Tezeusza z rozmachem. Minotaur padł, bohater wyszedł, a Ariadna… cóż, została na wyspie, bo Tezeusz uznał, że romantyzm kończy się tam, gdzie zaczyna się logistyka.
Wracając do Aten, nasz bohater zapomniał zmienić żagle z czarnych, znak żałoby, na białe, znak sukcesu. Jego ojciec Egeus, widząc czarne żagle, pomyślał, że syn nie żyje, i rzucił się do morza. Od tego czasu morze nazywa się Egejskie, po człowieku, który uwierzył w wizualne komunikaty bardziej niż w rozsądek. Tak skończyła się historia Tezeusza, półboga, półchama, który zabił potwora, zdobył serce królewny, ale jak większość greckich herosów, nie wiedział, co zrobić po szczęśliwym zakończeniu.
🧶 Ariadna
Najpierw bohaterka, potem porzucona. Księżniczka Krety. Pomogła Tezeuszowi wyjść z labiryntu Minotaura. Dała mu nić. Uratowała życie. A on? Zostawił ją na wyspie Naksos. Bez słowa. Bez „dzięki.” Bez kurwa cienia klasy.
I wtedy wjeżdża Dionizos. Na pełnym spontanie. Bóg wina, ekstazy, szału i… głębokiego czucia wszystkiego naraz. Zobaczył ją porzuconą. Zakochał się. Nie w smutnej dziewczynie, tylko w dzikiej kobiecie, która nie ma już nic do stracenia. Poślubił ją. Uczynił boginią. Podarował diadem, który zamienił w gwiazdozbiór: Korona Północna. Dał jej to, czego nie dał jej żaden heros: miejsce pośród wieczności.
Potem tańczyli. Wino lało się strumieniami, ciało mieszało się z duszą. A Ariadna nie została księżniczką. Została szamanką. Bo Dionizos nie bierze grzecznych dziewczyn. On bierze złamane, takie, które w pęknięciu znajdują rytm.
🏛️ Dedal
Geniusz, który umie wszystko, ale nie wie, kiedy przestać. Rzeźbiarz, wynalazca, architekt. To on buduje Labirynt dla króla Minosa, by zamknąć Minotaura. Tak sprytny, że sam ledwo się z niego wydostał. Dedal nie tylko buduje labirynty. Pomaga też Ariadnie i Tezeuszowi, czyli zdradza Minosa. No i… król Minos zsyła Dedala i jego syna Ikara na Krete.
🪽 Ikar
Syn, który chciał więcej.
Ikar mówi: „Tato, nie chcę żyć w twoim labiryncie. Nie chcę być zaprojektowany. Chcę latać między słońcem a morzem”.
Dedal mówi: „Zbuduję skrzydła z piór i wosku. Polecimy”.
Ikar leci, ale się zapomina ”Jeszcze dalej. Jeszcze wyżej”. Nie pyta o zgodę. „Chcę zobaczyć, co się stanie, gdy mnie spali ogień, którego nie wolno dotknąć”. Wzbija się za wysoko. Wosk się topi. Spada. Ginie tonąc.
🗿Pigmalion
Rzeźbiarz z Cypru. Genialny, zamknięty w sobie. Miał dość kobiet, uważał je za rozwiązłe, głupie albo po prostu zbyt prawdziwe. Więc postanowił… wyrzeźbić sobie własną. I tak powstała: figura kobiety tak pięknej, że nawet bogowie zaniemówili. Z marmuru. Z doskonałości. Z jego własnego ideału. Galatea. (nazwa pojawia się później, ale przylgnęła)
Pigmalion zakochuje się w swoim dziele. Całuje kamień. Przytula. Dotyka zimnej skóry. Przynosi kwiaty, diamenty, jedwab. Śni seks, którego nie ma, czuje, że kocha naprawdę. Więc błaga Afrodytę. Modli się jak człowiek, co nie chce już udawać.
I Afrodyta, jako bogini, która zna prawdę o pożądaniu, mówi: „Dobra. Zobaczmy, co się stanie”. Dotyka posągu. Marmur mięknie. Piersi stają się ciepłe. Usta oddychają. Serce zaczyna bić. Galatea staje się kobietą. Kim jest? Nie mówi. Nie wiemy, czy kocha Pigmaliona. Została powołana z pragnienia, nie z własnej woli. Mit kończy się happy endem, ale nie wiadomo, czyim.
🪨 Syzyf
Król Koryntu. Genialny kombinator, uczciwy jak sejmowa komisja. Człowiek, który wiedział za dużo i nie potrafił trzymać języka za zębami. Zrobił trzy rzeczy, które przesądziły jego los:
1 – Zdradził Zeusa
Zeus porwał córkę Boga Asoposa. Syzyf wiedział, kto to zrobił. I powiedział ojcu dziewczyny, „pomogę ci, ale daj mi źródło wody dla mojego miasta”. Sprzedał Zeusa za wodę. W Grecji. W suchym kraju. Bohater, ale Bóg się poirytował.
2 – Uwięził Tantosa
Gdy śmierć przyszła po niego, Syzyf ją związał. Dosłownie. Ludzie przestali umierać. Świat stanął. Wojny bez zgonów. Piekło przestało działać. Ares, bóg wojny, był tak wkurzony, że zrobił interwencję. Tantos odzyskał wolność. Znowu można było umierać. I zgadnij, kto był pierwszy w kolejce.
3 – Zrobił Zeusa w jajo po raz trzeci.
Żonie przed śmiercią nakazał, aby, nie pochowała go, jak należy. Trafił do Hadesu, tam zaczął jęczeć: „Moja żona mnie nie kocha! Nie dała mi pogrzebu! Pozwólcie mi wrócić i ją opierdolić!”
Pozwolili. Wyszedł. I nie wrócił. No i wtedy miarka się przebrała. Bogowie:
„Nie zabijemy go. To za mało. Damy mu zadanie. Takie, które jest jak on: sprytne, pozornie sensowne, ale skazane na wieczny absurd. Masz toczyć kamień na górę. Zawsze. Na nowo. I patrz, jak spada”. Wieczna robota bez sensu. Nie kara śmierci, kara istnienia. To kara nie za zło, ale za zbyt wielką wolność umysłu.
